Kurs Instruktorów Nurkowania PADI od A do Z (2010/10/31)
Zostałem instruktorem nurkowania…
… z wielu powodów ale ten, że zawsze chciałem uczyć był chyba najważniejszy. Wybrałem kurs instruktorów nurkowania PADI u Jacka Wendołowskiego, a właściwie to Jacek mnie wybrał. Tak jak było na kursie, dopiero trzecia oferta skłania nas do decyzji zakupowej 😉 Jacek ujął mnie entuzjazmem, zawsze powtarzał, że IDC* nie uczy nurkowania, IDC uczy jak uczyć nurkować. Wiem jak uczyć matematyki, to pasja moich rodziców, ale jak uczyć nurkowania? – oto było moje wyzwanie.
Przyjechałem wieczorem, hotel Folwark Stara Winiarnia, ściany przesiąknięte historią i dostojeństwem. Samotna kolacja przy ognisku w ogromnym kominku, wkraczam do innego świata baśni, czy współcześnie w Matrix. Łukasz przyjechał w środku nocy – coś mu mruknąłem przez sen – budzik – zaczynamy.
Matrix
Od razu w cuglach: 7:30 wykład, dwie przerwy półgodzinne na śniadanie i kolację, godzinna na obiad i kończymy część formalną o 21:00. Spełniamy marzenie o pozycji poziomej, ale nie, trzeba do sklepu po cole i batony na rano by wytrwać do śniadania. Świeże powietrze i cukier z coli odkrywa w nas ambitniaków. Bierzemy się za materiały by przygotować wykłady, przerobić wątpliwości. Łapiemy na korytarzu Staff Instruktora asystującego przy kursie, nim się orientujemy nastaje druga w nocy. SPAĆ !
Kolejne dni wyglądają tak samo, jak na rejsie pełnomorskim: dużo pracy, mała przestrzeń i chroniczny brak snu. Odkreślam trzeci dzień i już wiem, że to co dostałem warte było ceny tego kursu: odkrywam tajniki przekazywania wiedzy, a jednocześnie zaczynam rozumieć, dlaczego nauczyciele są tak słabo opłacani…
Umiejętności
Pierwszy basen – umiejętności. Jacek na IDC nie uczy nurkowania. Ale też nie do końca – pokazuje nam nasze niedoskonałości i daje szansę. Moim kłopotem była CESA – wyszło już na pierwszym basenie. Na koniec okazuje się, że mamy jeszcze godzinę dla siebie. Każdy z nas coś poprawia, ja tłukę CESA’ę. Podobnie na kolejnych basenami i wodach otwartych. Czasu wystarczyło: CESA trafiła mi się na egzaminie i na basenie, i na wodach otwartych. Oceny po 4.8 – teraz CESA stała się moim ulubionym ćwiczeniem. Nie dlatego, że nauczono mnie jej na kursie IDC, dlatego że pokazano mi braki, wskazano właściwe techniki i dostałem szansę na doprowadzenie tej umiejętności do perfekcji.
Kryzys
Koniec pierwszego tygodnia – zaczynają się kryzysy. Drobiazgi wywołują lawinowe reakcje. Jacek trochę zwalnia, zaczynamy śniadaniem, a w niedzielę nawet kończymy o 17-tej. Przełamało się, już jesteśmy spokojni, testy wychodzą na 90%, pojawiają się pierwsze setki. Jesteśmy już pewni naszej wiedzy, zaczyna w nas kiełkować ziarenko pokory, przed nie dającym się przewidzieć. Dlatego w testach robimy setki by mieć margines bezpieczeństwa. To działa.
Zrozumienie
Inaczej budujemy zapas bezpieczeństwa w zajęciach praktycznych. Studiujemy metodykę: na ćwiczenie wykonywane przez instruktora składa się pięć części, a tylko jedną z nich jest nasza umiejętność – demonstracja. To ważne zrozumienie, że wartością ćwiczenia jest nie tylko demonstracja ale najbardziej kluczowe dla niej jest bezpieczeństwo. Nie dziwię się już dlaczego Jacek ma 100% zdawalność. Bo żaden z instruktorów prowadząc kurs nie pozwoli sobie na plamę przy demonstracji. W końcu instruktor jest wzorem umiejętności nurkowych – po kursie wiem już, że tak jest tylko w potocznej opinii. Instruktor nurkowania PADI to dużo więcej.
Egzamin
Był już tylko formalnością. PADI to osiągnięcia, nie uznaniowość. Jednak stres był kosmiczny. Łagodził go Chris, egzaminator. Tak układał elementy zaliczeniowe, by wydobywać w nas pewność. Wiedziałem co potrafię i to pokazałem. W sumie egzamin okazał się jedną z milszych części kursu.
Jestem zatem instruktorem PADI. I to bardzo mi odpowiada 😉
Tadeusz Domider
Instruktor PADI OWSI
-
IDC – skrót od Instructor Development Course – Kurs Rozwoju Instruktora